Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2010

Ten komercyjny dzień

Właściwie mam neutralne podejście do walentynek. W każdym roku jest tyle okazji do świętowania miłości i przyjaźnie ze wszystkimi, ze ustalenie tego w konkretnym dniu jest trochę obraźliwe. I tak najszczęśliwsi są wtedy ludzie w parach. Pamiętam to uczucie osamotnienia i poniekąd upokorzenia, w latach gdy obchodziłam je samotnie. Oraz żonkile rozdawane kobietom w dniu ich święta na Nowym Świece. Może gdzieś w związku z tym istnieje punkt wydawania drugich połówek na walentynki. Ktoś wie? Z kolei nie traktuje walentynek jako święta na które monopol mają wyłącznie zakochani. Ktoś mądry powiedział mi, ze jest to dzień, kiedy świętuje się relacje ze wszystkimi ludźmi, których się kocha, szanuje, lubi, bo zdecydowanie jest bardzo dużo wyjątkowych osób w naszym życiu. Co do Wielorybika na kartce, to na pytania dlaczego tam jest, odpowiadam indywidualnie :P

obsesyjne oczekiwanie

Przyznam że zima nie jest mą ulubioną porą roku. Co najwyżej są nimi wiosna i jesień, lato mniej, gdy temperatura przekracza 25st C, bo moja skóra nie znosi słońca niestety, a przykro nabawić się poparzeń na 15sto minutowym spacerze niestety. Powyżej 35ciu stopni jestem zajęta zdychaniem w cieniu. Ale teraz mimo szalejącego śniegu mam złudną nadzieję że niedługo pojawią się listki. Z przedszkola wyniosłam irracjonalne przekonanie że zima powinna znikać z końcem grudnia, najdalej stycznia, i co roku przezywam bolesne rozczarowanie (ktoś pamięta kalendarze pór roku z rysunkami?). Jednakże oczekuję tych małych pączków, z uwielbieniem patrzę na ich rozkwit i mogłabym wpatrywać się większość życia w drzewa. A kwitnące jabłonie na Sadach Żoliborskich dają mi pewne poczucie satysfakcji względem Japończyków, których wiśnie kwitną bardzo krótko. Też powinniśmy mieć jakieś oficjalne święto, kiedy ludzie delektowaliby się wiosennym budzeniem się drzew, wszystkimi odcieniami zieleni i słońcem po...